Miałam najlepszą Babcię na świecie. I kiedy jest ciężko, kiedy obrywa się za nic, kiedy zawodzą ci, po których się tego nie spodziewałam, przypominam sobie jej słowa. I jest troszkę lżej…

Myślisz czasem o pożegnaniu ze światem? Zastanawiasz się, co po tobie zostanie? Jak wspominać cię będą ci, którym stanąłeś na drodze? Pamiętam dzień pogrzebu mojej Babci. Całe życie gromadziła wszystko, co się może przydać. I zabrała ze sobą tylko różaniec, książeczkę i poduszkę z napisem: „Kiedy Bóg przydzielał babcie, mi wybrał najlepszą”, która została umieszczona w trumnie niedługo przed jej zamknięciem. Ostatni dar? Dowód! Dowód, że zgromadziła na ziemi najważniejszą „rzecz” – Miłość, która nie ulegnie rozkładowi wraz z różańcem, książeczką, poduszką i jej ciałem. Miłość ruszy z nią dalej, do wieczności, zostając jednocześnie także tu, w tych, których kochała. I wiecie co? Moja Babcia nie miała konta w banku z wieloma zerami, nie rozkręciła żadnego biznesu, wyrywając z gardła konkurencji setek klientów. Moja Babcia smażyła frytki, kiedy zachodziłam do niej po szkole, nazywała mnie „małpytką”, pozwalała mi spać z ulubioną figurką Matki Bożej i cieszyła się z każdych odwiedzin, mimo później pory. Była prostą kobietą, skończyła dwie czy trzy klasy szkoły podstawowej, nie do końca rozumiała, co to internet. Wychowywała rodzeństwo po śmierci matki, przeżyła wojnę, pochowała trójkę swoich dzieci, dożyła 92 lat. I kazała się godzić, przymykać oko na błędy innych. Największy jej smutek to waśnie. Była przepięknym człowiekiem. Chwilami zadziornym, z wadami, jak każdy, ale przepięknym człowiekiem. Lubię myśleć o tej poduszce jak o bilecie do Nieba…

Zbyt dużo w nas interesów, zbyt mało człowieka. Zbyt dużo patrzenia wilkiem, zbyt mało – sercem. Żyje nam się coraz lepiej, a coraz gorzej umiemy żyć. A może też spróbujemy załatwić sobie taki bilet do Nieba? I będziemy wierzyć w dobrą wolę napotkanego człowieka? I wyjaśnimy, pogadamy, zrozumiemy, zamiast osądzać, dopowiadać i krytykować? Na mnie możesz liczyć. A ja na ciebie?

Nie chcę grać w tę grę, w którą gra świat, nie chcę rozkładać kart, ukrywając asa w rękawie, nie chcę konkurować, walczyć, nieść spustoszenie… Chcę żyć! Budzić się z uśmiechem na ustach i słońcem w sercu. Chcę wyciągać rękę do ciebie i tego pana z bocznej ulicy. Chcę dawać ludziom radość. Chcę tańczyć do utraty tchu. I kochać!

Ta witryna używa plików cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w Polityce prywatności.